- Wiesz co – powiedziałeś. – Te wysokie rozcieńczenia naprawdę mnie natchnęły. Wezmę jedną aspirynę i wrzucę ją do Warty u nas, w
Częstochowie. A ty pójdziesz kilka dni później w Poznaniu nad Wartę, staniesz
na brzegu, złapiesz sobie trochę wody do kubka i wypijesz. I głowa cię boleć
przestanie!
Twój uśmiech – równe zęby, małe zmarszczki wybiegające promieniście z kącików oczu.
Rzadko widziałam u ciebie uśmiech. Wtedy akurat tak.
Chcę wierzyć w homeopatię.
Gdy cię spalili,
rozprzestrzeniłeś się z dymem w całym powietrzu. Jesteś teraz wszędzie w ułamkach siebie, swoich niewidocznych cząstkach,
atomach.
Gdy zawieźli cię do kremacji (pamiętam, że w kieszeniach garnituru upchnęliśmy ci papierosy, piersiówkę i snickersa "na podróż"), wyszłam na zewnątrz.
Czekałam na dym wypływający z komina.
Wzięłam głęboki wdech.
Jesteś więc także we mnie.
Homeopatycznie.
- o -
- o -
Dad, remember?
The other day we talked about homeopathy. You laughed it off. You were always
so rational.
- You know
what – you said. These high dilutions have got me thinking. I'm going to take
one aspirin and throw it into the Warta, here in Częstochowa. After a couple of
days you’ll go to the bank of the Warta at your place, in Poznań. You will catch
some water into a cup and drink it. Your headache will be gone by
the time you get back home!
Your smile – even teeth, tiny wrinkles spreading radially from the
corners of your eyes.
I rarely saw you smile. I did then.
I want to believe in homeopathy.
When you were cremated, you were scattered with smoke all over the air.
You are now everywhere, in fractions of yourself, in your invisible
particles, atoms.
After you were wheeled off to be cremated (I remember we had stuck some cigarettes,
a hip flask and a Snickers bar "for your journey” into the pockets of your
suit), I went outside.
I waited for the smoke to start oozing from the stack.
I took a deep breath.
You are now inside me as well.
Homeopathically.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz